poniedziałek, 6 lutego 2012

Kalejdoskop (15)

Kamil jechał do szpitala. Z rozmowy z Mateuszem dowiedział się, że Danuta nie jest w najlepszym stanie. Zaniepokoiło go to, ponieważ dzisiaj miała wyjść ze szpitala. Nie można ufać temu człowiekowi, który próbuje ugrać wszystko na nieszczęściu Tomasza i Danusi. Z dochodzenia jakie Kamil przeprowadził na prośbę Doroty wynikało jasno, że ten typ spod ciemnej gwiazdy chciał przejąć kancelarię Tomasza. Ale czy mógłby się posunąć do próby zabójstwa? Znał go, co prawda był wredny, nie liczył się z ludźmi, ale był człowiekiem. No dobrze, zgodził się sam ze sobą, chciał ukraść dobrze prosperującą firmę, ale przecież pamiętał jego autentyczną troskę, gdy Tomasz zaginął na kilka dni. Czyżby był, aż tak dobrym aktorem? A może to jest tak jak w życiu, że skoro Mateusz kumulował w sobie tak wiele złości i nienawiści i wszelkich złych uczuć, to coś złego osobom, którym życzył źle, musiało się w końcu coś stać. Kamil postanowił zadzwonić do Doroty.
- Kochanie, dzwoniłem do Mateusza, mówi, że z Danusią jakieś komplikacje. Nie wiem czy mi się uda.
- Uważaj na siebie, pamię...
Połączenie zerwane zostało w pół słowa. Kamil wybrał jeszcze raz numer Doroty. Nie odpowiadała. W jego głowie zakotłowały się myśli, że może Tomasz wpadł w szał i zrobił jej krzywdę. Przyszedł SMS od Doroty: "Kamil. On tu jest". Nie zawahał się ani sekundy i natychmiast zawrócił. Rozwijał nieprzyzwoite prędkości i przyszło mu na myśl, że skoro Tomasz miał wypadek, Danuta także, to pewnie i jego auto jest uszkodzone. Zwolnił. Musiał jak najszybciej dojechać do domu. W jego głowie bólem pulsowała treść wiadomości od żony: "on tu jest"... Zdecydował, że przyciśnie nogą na gaz...

Dorota siedziała obok Tomasza sparaliżowana strachem. Chciała krzyczeć, ale najzwyczajniej w świecie nie potrafiła. Półprzytomny Tomasz nie bardzo chyba wiedział co się dzieje.
- Mateusz, przyjacielu... jesteś - powiedział do niego z ulgą - nie wiem co się tu dzieje. Zdaje mi się, że oni coś kombinują przeciwko mnie. Kamil mnie porwał, a Dorota mnie przetrzymuje. Nie uciekłem, jestem taki słaby. Wiedziałem, że przyjdziesz...
- Zamknij się i nie pajacuj mi tutaj - powiedział Mateusz - przyszedłem do ciebie na ostatnie spotkanie...
- Wyjeżdżasz gdzieś? - Tomasz zdawał się niczego nie rozumieć.
- Raczej ty kolego wyjeżdżasz i to na zawsze.
Mateusz wyciągnął z kieszeni strzykawkę z igłą.
- Widzisz to? To prezent dla Ciebie. Byłeś dla mnie wszystkim, moim najlepszym przyjacielem, oddałbym za ciebie duszę diabłu. Byłeś mi jak brat, ale kiedy zwierzyłem ci się pierwszy, że Danuta zawróciła mi w głowie, wykorzystałeś to perfidnie jak świnia. Wiedziałem, że coś do niej czujesz, dlatego uprzedziłem Cie wcześniej, żebyśmy nie musieli konkurować, ale nie, ty pan Tomasz, wielki Casanova podrzędnej kancelarii prawniczej, uparłeś się, żeby mi ją odebrać. Śledziłem Cię. Widziałem jak ją całujesz, gdy byłeś u niej po raz ostatni. Ale mam dla ciebie złą wiadomość. Ona cię nie kocha, nigdy nie kochała. Wiesz co mi powiedziała? Powiedziała, że kocha tylko mnie. Ale ja wiem, że ty nie odpuściłbyś, nie mógłbyś znieść, że jestem szczęśliwy i wiem, że zrobiłbyś wszystko żeby zniszczyć tę miłość. I mam dla Ciebie ciekawszego niusa. Nie wierze jej, w ani jedno słowo. Więc skoro ja nie mogę jej mieć, ty też jej nie dostaniesz. Zresztą, to nie możliwe, bo właśnie kończy swój marny żywot Barbi w szpitalu. Nie martw się mój drogi, ponieważ ten obrzydliwy kurdupel Kartofel jest u niej teraz, to może jakimś cudem ją uratują. Zatem na wszelki wypadek ciebie i tę żmiję Dorotkę, spotka taki sam los jak ją.
Dorotą wstrząsnął dreszcz i rozpłakała się w głos.
- Zamknij się ty parszywa, podstępna suko. Obiecuję, że nie będzie bolało. To taka cicha i ładna śmierć, taka jak twoje życie do dupy z tym Kartoflem. W ogóle co za kobieta mogła wyjść za takiego pokrakę. I ty chciałaś ratować wielką miłość Tomasza i Danuty? Na co liczyłaś brzydka, gruba babo, że co? Że będziesz druhną na ich ślubie? Dla ciebie też mam smutną wiadomość, nawet dwie: pierwsza: ślubu nie będzie, a druga, twój kochany mężulek może zakiełkuje jako kartofel na jakimś polu, bo zdaje się wyjechał mazdą, w której jest zainstalowany ładunek wybuchowy... Och tak mi żal biednego Kartofelka...

Kamil jechał jak szalony. Dlaczego ich dom zbudował tak daleko? Klął na siebie w duchu, że nie przewidział wizyty Mateusza u nich w domu, pod jego nieobecność. Przecież to nie mogło być takie proste. Pluł sobie w brodę, że byli tacy naiwni, a ten szczur wykorzystał to....

- Pani Danuto? - powiedziała pielęgniarka - czas na dawkę smacznych tabletek.
Jednak Danuta nie reagowała. Pielęgniarka myśląc, że pacjentka śpi. Potrząsnęła nią delikatnie, ale nie reagowała. Zrozumiała, że stało się coś złego. Wybiegła z sali krzycząc:
- Panie doktorze, Panie doktorze!!!
...

14 komentarzy:

  1. Bardzo dobry odcinek, bardzo mi się podoba. Ale jednak postanowiłeś ukatrupić Danusię?

    OdpowiedzUsuń
  2. o żesz w mordkę!!!
    :D:D:D

    kate:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znaczy, że sprawy wskoczyły na inne tory! Nie spodziewałam się i zaskoczona jestem niesamowicie! I podoba mi się być tak zaskakiwaną!

      kate:)

      Usuń
  3. Ciekawe, ciekawe... A ja myślałam, że, mimo wszystko, to Kartofel będzie tym najgorszym...:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm. Totalny zwrot akcji..... A ja już miałam typy kto tu dobry jest, kto zły. Się mi teraz pomieszało :). Ale - punkt dla Ciebie, Piotrze - zaskoczenie górą :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Od początku podejrzewam Mateusza...ale..Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam serdecznie. Ania.

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj
    Zaniedbałam czytanie, bez bicia się przyznaję. Powód jeden tylko- wspólny komputer ze studentką, a obecnie sesja, tzn jej koniec już na szczęście zaliczony :)
    Pozdrawiam ciepło :)
    Niedługo zimowy urlop, obiecuję nadrobić zaległe tutaj posty :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Puk, puk...jest tam kto?:) Budujesz napięcie i przestajesz pisać...to się nie godzi tak sympatycznemu osobnikowi...;)
    Twój post o stomatologach jest ciekawy. Sama miałam podobne doświadczenia i to akurat w Krakowie. Niestety zawsze należy sprawdzać kilka ofert bo niektórzy mają przerost ambicji nad rzeczywistością... Przepraszam, że się tutaj wypowiadam ale tam Cię tak zalało komentarzami, że obawiam się, że bym się w nich utopiła:)))Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń