środa, 18 stycznia 2012

Kalejdoskop (7)

Obrażenia jakie Danuta odniosła w wyniku wypadku były o wiele poważniejsze niż mogło się wydawać. Przeszła serię trudnych operacji, a lekarze określali jej stan jako: "ciężki, ale stabilny". Nieoczekiwana nieobecność Danuty w kancelarii wprowadziła współpracowników w lekkie zdziwienie. Jednak szybko wytłumaczono sobie, że skoro nie ma Tomasza, który zaplanował urlop, to pewnie pojechał na ten urlop z Danką. Tajemnicą Poliszynela były uczucia, jakie żywili do siebie.
- Zapewne nasz Tomasz zapomniał dodać, że wyjeżdża razem z Danusią - powiedział Kamil.
Kamil był praktykantem w kancelarii Tomasza. Był to człowiek o niskim wzroście i jasnych włosach. Jego karnacja przypominała kolorem białą bibułę. Zawsze blady i mający coś do powiedzenia. Wszyscy czekali kiedy skończy się czas stażu i Kamil wyleci z hukiem z ich kancelarii. Jedyną osobą, która psuła atmosferę, był właśnie on, nazywany przez innych pracowników, Kartoflem.
Po kilkunastu próbach połączenia z Tomaszem lub Danutą zaczęto się niepokoić.
- Dajcie spokój - mówił Kartofel - pewnie sobie kochankowie urządzili "noc przedślubną" w biały dzień. Wiadomo hormony buzują. Taka ładna para: on piękny, młody i bogaty, a ona... Kopciuszek...
Tego typu tekstami wprowadzał resztę pracowników w złość. Awantura wisiała w powietrzu.
- Jak się nie zamkniesz Kamil i nie weźmiesz do roboty, to Ci ukręcę ten pusty łeb - powiedział zdenerwowany Mateusz, który pod nieobecność Tomasza pełnił zawsze rolę szefa - i wylecisz stąd szybciej niż ustawa przewiduje.
- I pójdziesz siedzieć. Przypominam Ci kolego, że to groźby karalne - odszczekał się Kartofel.
- Nie warto - odezwała się Marysia - głupiego zabijesz, a za zdrowego siedzieć pójdziesz.
- Martwię się na dobre - powiedział Mateusz - mam jakieś dziwne przeczucie. Po pracy pojadę do domu Danki, zobaczę co się tam dzieje.
Jakże wielkie było zdziwienie Matusza, kiedy podjechał pod dom Danuty. Zobaczył dwa policyjne radiowozy i kilku ludzi stojących pod posesją.
- Co się tu stało? - zapytał zdenerwowany.
- A kim Pan jest? - odpowiedział pytaniem na pytanie policjant.
- Jestem pracodawcą Pani Danuty, nie przyszła dzisiaj do pracy.
- Pani Danuta leży w szpitalu na Kanonicznej, miała wypadek samochodowy.
- Wypadek?! Kiedy?! A Panowie co tu robicie?
- Podejrzewamy, że ktoś targnął się na życie Pani Danuty, stąd nasza obecność tutaj. Prokurator wydał nakaz przeszukania mieszkania...
Mateusz był przerażony. Wykonał chyba sto tysięcy połączeń do Tomasza, ale ten był poza zasięgiem.
- Wyłączył telefon... hmm... dziwne - powiedział do siebie Mateusz - ale może to i lepiej.
W szpitalu musiał skłamać, że jest mężem Danuty, by dowiedzieć się czegokolwiek o stanie w jakim się znajduje. Pozwolono mu wejść do niej na chwile. Leżała nieprzytomna. Po twarzy Matusza popłynęły łzy. Podszedł do łóżka, usiadł na krześle, a w jego głowie pulsowały słowa policjanta: "podejrzewamy, że ktoś targnął się na jej życie". Kto? I nagle do głowy przyszło mu jedno imię: Tomasz... Przecież to była chora miłość. Pewnie Danusia nie odpowiedziała pozytywnie na jego zaloty i stało się. Nie mógłby znieść, że ona mogłaby być z kimś innym, więc załatwił problem i sam zniknął. Przecież odebrałby telefon. Wiedział, że ja też ją kocham. To drań!
- Danusiu, słyszysz mnie? Kocham Cię... Nie mogę Cię stracić... Nie umieraj, a obiecuję, że Tomasz juz nigdy Cię nie skrzywdzi... - powiedział głaszcząc delikatnie jej dłoń.
Drzwi od szpitalnej sali otworzyły się i weszła pielęgniarka.
- Pańska żona, musi odpoczywać... Niech Pan zostawi swój numer w recepcji, w razie jakichkolwiek problemów będziemy Pana informować. Niech Pan idzie do domu, nic tu po Panu...
Zrezygnowany i załamany Mateusz wstał od łóżka ukochanej i jakby w amoku ruszył do wyjścia. Musiał coś zrobić, nie mógł tak siedzieć bezczynnie i załamywać rąk. W jego głowie powstał młyn myśli: "A jeśli to nie Tomasz?... Nawet jeśli to nie on, jest szansa, trzeba ją wykorzystać, żeby zdobyć Danutę. Przecież nawet jeśli to nie on, nie ma go przy niej, ja jestem". Jego auto jakoby jechało samo. Ocknął się z rozmyślań, kiedy zdał sobie sprawę, że zatrzymał się pod komisariatem policji. Kiedy wbiegał po schodach mruknął do siebie:
- Tak, zrobię to. W imię naszej miłości.
- Słucham Pana? - odezwał się dyżurny
- Chcę zgłosić zawiadomienie, mam ważne informacje w sprawie dzisiejszego wypadku na autostradzie w którym ucierpiała Pani Danuta Podsiadło. Wiem, kto chciał ją zabić... niejaki Tomasz Styczeń...

21 komentarzy:

  1. Uuuu... coraz ciekawiej. Tylko kto tak naprawdę kocha tą chorą miłością? A Kartofla to w ognisku upiec.
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kartofel... musimy mu jakieś zajęcie znaleźć :)

      Usuń
    2. Taaa... zajęcie mu znaleźć. Ja już bym mu znalazła zajęcie. W stadninie końskie goowno sprzątać powinien, a nie do porządnych ludzi wychodzi! Kornik jeden!!!

      Pozdro

      Usuń
  2. Jeden Podsiadło był moim ginekologiem. Bardzo złe skojarzenia. Bardzo. Imię Danuta też mi się wybitnie nie podoba, bo kojarzy mi się z osobą, której nie cierpię.
    Do Danusi z góry - kochana nie Ciebie mam na myśli, absolutnie! Nie bierz tego do siebie. Jestem przekonana, że znasz całą masę wrednych Joaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ech... Klepsydra... będę musiał coś wymyślić, żeby Danusia zmieniła imię... hmm może przejdzie do sekty i tam ochrzczona będzie nazywać się... hmm... jak? :):):)

      Usuń
    2. Klepsi, nie obraziłam się :). Ja też bywam wredna i zołzowata. Jak większość kobiet. Co do znajomości Joaś to szczerze... pamiętam jedną. Jakaś szczególnie wybitna jednostka pod względem wredności to nie była, ale ja się z nią tak bardzo nie kolegowałam. A poza tym mam zdolność do zapominania ludzi z którymi nie mam kontaktu.
      Była jedna Danuta równa babka : Pani Danuta Rinn i tego należy się trzymać!
      Pan Mateuszek to mógłby mieć na nazwisko "Poniedziałek" ;)
      Pozdro

      Usuń
  3. Opłacało się czekać ;))
    Biedny Tomasz jeszcze niczego nie świadomy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz, że coś może grozić tej miłości... ?

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że nie... Chociaż gdyby Danusia straciła pamieć... to kto wie.

      Usuń
    3. kto wie, co się tam w tej głowie urodzi...

      Usuń
  4. heh, zobaczymy ;)
    Pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń
  5. oj oj ... nie moge sie doczekac.... uwielbiam takie dobre teksty ....... pozdrawiam Olga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba mnie przeceniasz, ale dziękuję bardzo :)

      Usuń
    2. oj tam :) uwielbiam czytać Twoje teksty :) Olga

      Usuń
  6. Na drugim blogu odpowiedziałeś mi na komentarz, że kobiety są te gorsze...Tutaj okazuje się, kto jest gorszy? No kto? Oczywiście, że mężczyźni...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Violu jeszcze nie wiadomo, co Danusia wymyśli, więc... spoko :):):)

      Usuń
  7. Koder, ile mam jeszcze czekać? Moja cierpliwość się kończy. PMS się zbliża, więc lepiej nie drażnić bestii.

    OdpowiedzUsuń
  8. Po prostu czekałem na 20 komentarz, ale skoro wreszcie go dodałaś to już zaczynam tworzyć :)
    haha ;:):):) Bestia... :):):)

    OdpowiedzUsuń