Tomasz dalej nie wiedział co tak naprawdę dzieje się z Danusią. Pod drzwiami jego szpitalnej sali stało dwóch policjantów. Zastanawiał się czy są postawieni tu bo jemu coś może grozić, czy on jest zagrożeniem dla innych. W jego słowie przewalały się z hukiem wodospadu myśli i zadawane mu wciąż pytania:
- Kim dla Pana jest Danuta Podsiadło?
- Gdzie pojechał Pan jej samochodem, kilka dni przed wyjazdem na urlop?
- Co Pana łączy z mechanikiem samochodowy z ul. Operowej?
- Dlaczego nie pojechał Pan do pracy?
- O co pokłócił się z Panią Danutą, kiedy był Pan u niej na kolacji
- ...
Rozmyślanie przerwały mu głośne rozmowy pod szpitalnymi drzwiami. Ewidentnie, ktoś chciał się do niego dostać. Zaczął się bać kolejnych pytań, jego umysł prawnika nakazywał mu oczywiście mówić prawdę, ale wiedział, że dzisiaj prawda jest zupełnie inna niż wczoraj, albo ta sama, tylko na jej opisanie używa się innych słów, a tego potrzebowali śledczy. Głosy na korytarzu uspokoiły się. Pewnie zrezygnowano z kolejnego przesłuchania. Tomasz odetchnął z ulgą. W jego sercu panował niepokój spowodowany pytaniami o Danutę, o jej samochód. Dlaczego, do jasnej cholery, nikt nie chce powiedzieć mu, że ona żyje, że wszystko będzie dobrze, i że ten koszmarny sen w końcu kiedyś się skończy. Pod drzwiami znowu zamieszanie i jakby wystrzał. Słyszał biegających ludzi po szpitalnym korytarzu, głosy krzyczących coś lekarzy i pielęgniarek. Serce w nim zabiło z ogromna siłą, aż poczuł ból w klatce piersiowej, gdy drzwi jego izolatki otworzyły się z hukiem. W wejściu stał mężczyzna. Ponieważ w pokoju Tomasza panował mrok, a na korytarzu świeciły ostre jarzeniówki, nie można było rozpoznać jego twarzy. Tomasz jednak wiedział, że go zna, ta sylwetka wydawała mu się znajoma. Powoli, na wypadek konieczności ucieczki odkręcał od wenflonu linkę prowadzącą do kroplówki, do której był podłączony. Drzwi zamknęły się za nieznanym mężczyzną delikatnie i powoli. Tomasz dążył jeszcze zobaczyć, że pod drzwiami nie ma policjantów. Powolnym krokiem, jakby z zamiarem wysłania ofiary o której się wie, że nie ma żadnych szans, na drugi świat, mężczyzna zbliżył się do jego łóżka.
- Kim jesteś? - zapytał Tomasz, zdenerwowany, że linka od kroplówki nie puszcza tak łatwo i autentycznie przerażony, że ktoś przyszedł dokończyć dzieła sprzed cmentarza.
- Ubieraj się! Szybko!
I ten głos... też znajomy. Twarz miał zasłonięta narciarską maską, na głowie czarna czapka...
- Nie przyglądaj mi się tylko się ubieraj! masz tu rzeczy.
Tomasz leżał jak kłoda nie bardzo wiedząc co się dzieje. Otrzeźwiał i skostniał jednocześnie, kiedy napastnik powiedział:
- Może to na Ciebie zadziała - i wyciągnął z kieszeni rewolwer - ruszaj dupę, i natychmiast ubieraj się!
Tomasz w ciągu kilkunastu sekund był ubrany i gotowy do wyjścia.
- Ale gdzie mnie zabierasz? Kim jesteś?
- Kim jestem?! Hahaha – roześmiał się mężczyzna – hahahh kim jestem?!
Napastnik przyłożył lufę pistoletu do skroni Tomasza i zdjął maskę.
- Oto kim jestem…
- Co tu robisz? Rewolwer? Maska? Jednak to Ty... a ja Ci ufałem...
Czy te 20 komentarzy to stały wymóg abyś napisał kolejny odcinek? Bo jeżeli tak to już rozgrzewam klawiaturę...Będziesz miał i 100...
OdpowiedzUsuńNie no to oczywiście żart :) Musiałem się jakoś wykręcić :)
UsuńNo to uważaj...nieumiejętne wykręty grożą kalectwem;)Mam nadzieję, że szybciutko napiszesz ciąg dalszy... W przeciwnym wypadku będę Cię straszyć Klepsydrą...;)))
UsuńKlepsydrą? Przestań, to taka miła, delikatna istota :)
UsuńO to, to, to! I tego się trzymaj :)
UsuńWiesz, zastanawiam się , czy ja w ogóle lubię takie opowieści?
OdpowiedzUsuńAle cóż- czytam dalej...
Morgano droga, przykro mi, że nie trafiam w gusta... Ale nie wiadomo co jeszcze się może wydarzyć i jak romantycznie być może :)
UsuńJeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził. Kto chce rzewne opowiastki o miłości - do Klepsydry. Kto chce coś mocniejszego - do Kodera. :)
UsuńKlepsydra na PREZYDENTA ! dobrze gada, polać jej !! :):):):)
UsuńPoczekam, ale romansów nie lubię...
OdpowiedzUsuńhmmm no to co w takim razie?
UsuńNie piszesz dla mnie przecież...zatem pisz dalej...
OdpowiedzUsuń