wtorek, 17 stycznia 2012

Kalejdoskop (6)

Danuta odłożyła słuchawkę. Była wściekła. Tak zabiega o względy Tomasza, a on zdaje się tego nie dostrzegać.
- Teraz jeszcze wyjechał. Wakacji mu się zachciało. Niech ja go tylko dorwę w swoje rączki, zobaczy on co znaczy zadzierać z Danutą - mruknęła do siebie złowrogo, kiedy wsiadała do samochodu.
Droga do jakoś się jej dłużyła. Spojrzała na zegarek. Miała jeszcze spory zapas czasu, więc postanowiła sobie zrobić wycieczkę i pojechać do kancelarii okrężną drogą. Skręciła na autostradę, a w jej głowie pojawiały się obrazy z ostatniego spotkania z Tomaszem w jej domu.
- Pyszna kolacja. Wiesz, że nikt nie gotuje tak jak Ty - powiedział Tomek.
- Daruj sobie komplementy mój drogi. Znamy się już tyle lat, że wiem, kiedy próbujesz kłamać.
Uśmiechnął się do niej tak jak potrafił najpiękniej, a ona patrzyła mu w oczy z nieukrywanym podziwem.
- Dlaczego tak na mnie patrzysz? - zapytał z kokieterią w głosie.
- Ty mi tu oczu nie zamydlaj, tylko pomóż sprzątać - odpowiedziała zbierając talerze ze stołu.
Była spłoszona, że zauważył to spojrzenie. Tomasz wstał, zebrał kieliszki i poszedł za nią do kuchni.
- Dana..
- Co?
- Chciałbym Ci coś powiedzieć. To jest dla mnie coś bardzo ważnego, coś co sprawia, że...
Zadzwonił telefon. Danuta nie myśląc wiele i bojąc się wyznań Tomasza, podeszła do telefonu.
- Halo?... halo?!
Odłożyła słuchawkę.
- Kto dzwonił? - zapytał Tomasz.
- Głuchy telefon, pewnie ktoś się pomylił.
Nie chciała martwić Tomasza, że te głuche telefony powtarzają się od jakiegoś czasu. Zresztą pomyłki się zdarzają i nie będzie robić afery z powodu kilku nieudanych połączeń. Koniecznie chciała sprowadzić rozmowę na inny temat obawiając się, że Tomasz będzie chciał kontynuować swoje zwierzenia. Tyle razy, przed snem, leżąc sama w łóżku , marzyła o tym, by wyznał jej miłość, by powiedział jej, że bez niej w jego życiu brakuje tlenu, a kiedy przychodziła ta chwila, robiła wszystko co w jej mocy, żeby do tego nie doszło. Specjalnie upuściła kieliszek.
- No nie! No i wytłukłam wszystkie kieliszki. Został nam tylko jeden.
- A to my już nie będziemy nic pić?
- Ty się możesz Tomku napić, ale ja nie, zwyczajnie nie mam kieliszków.
Zabrała się za sprzątanie, ale czuła na sobie jego wzrok. Robiło się jej ciepło, tak bardzo chciała znaleźć się w jego ramionach i tak bardzo się tego bała. Tomasz nie czekając na propozycję Danusi nalał sobie wina. Patrzył na nią z zachwytem, była dla niego wszystkim, powietrzem, słońcem, niebem... Chyba nigdy nie kochał nikogo tak bardzo. Wyczuła, że Tomasz zbiera się na odwagę. Nie myliła się.
- Dana, ja Ci muszę coś powiedzieć, widzisz...
Znowu zadzwonił telefon. Tym razem słuchawkę podniósł Tomasz.
- Halo? Halo?! Co to za głupie żarty do jasnej cholery! Słuchaj no koleś! Jeszcze raz tu zadzwonisz, a zawiadomimy policję.
- Tomek! Na litość boską! Co się tak wściekasz?
Był zły, że po raz kolejny telefon przerwał mu tak ważną kwestię. Danuta z roztargnienia napiła się z kieliszka Tomka.
- O! To mi się podoba. Ciekawe czy następną kolację będziemy jeść z jednego talerza - zażartował Tomasz - Wiesz co? Może w piątek poszlibyśmy razem do kina? Co Ty na to?
- A Ty nie musisz już iść do domu? Taksówkę zamówiłeś na dwudziestą trzecią. Już stoi pod domem.
- Już ta godzina. Zasiedziałem się. Wybiorę coś fajnego, rozerwiemy się.
Wychodząc, pocałował ją jak zwykle na pożegnanie. Jego zapach wypełnił nozdrza Danuty, chciała go zatrzymać, ale nie mogła sobie pozwolić na taki luksus.
Wróciła do szarej rzeczywistości. Miało być kino, a są wakacje. Pomyślała, że jest naiwna. Jak mogła wierzyć, że Tomek ją kocha... Rozpędziła się na dobre. Spojrzała na zegarek, zaczęło się robić późno. Ale zdąży. Rozejrzała się. Na następnym zjeździe z autostrady będzie skręcać, potem minie stację benzynową, hipermarket i będzie w pracy. Nacisnęła pedał hamulca i wpadła w panikę. Jechała dużo za szybko, a samochód ani drgnął. Zdjęła nogę z gazu, ale auto nawet nie zareagowało. Jak długo może tak jechać? Co się zepsuło? Myśli płynęły w jej głowie z szybkością lawiny. Próbowała zaciągnąć ręczny, ale także nie reagował. Pomyślała, że jeśli wjedzie na zjazd z autostrady, gdzie jest pod górkę, auto zwolni. Chciała jak najdelikatniej wejść w zakręt, ale straciła panowanie nad samochodem. Odbiła się od barierki i poszybowała w górę, odwracając się niebezpiecznie. Wiedziała, że nie wyląduje na kołach. Całe życie przepłynęło jej przed oczami. Dachowała... Zapewne ktoś chciał ją zabić...

23 komentarze:

  1. Typowa baba za kółkiem. A biegi od czego ma w samochodzie?! Tatuś nie nauczył, że biegami można szybciej wyhamować niż zwykłym hamulcem? Chyba, że miała automat. Ale i tu jest wyjście, zapina pasy, chwyta mocno kierownicę i wrzuca parking :)

    Z auta wyciągnął ją przystojny strażak i w mgnieniu oka zapomniała o Tomaszu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz Klepsydro?! Danusia jest stała w uczuciach i nawet sto najprzystojniejszych strażaków świata jej nie ruszą...Taką wersję przyjęłam i takiej trzymać się będę. No i oczywiście DANUSIA ŻYJE;)
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
    2. Ależ oczywiście, że to był automat... :)

      Usuń
  2. Oby tylko zapomniała... a jak całkiem straci pamięć;)

    kate:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To do komentarza Klepsydry miało być ale coś nie wyszło:)

      kate:)

      Usuń
  3. Niezwykle dobrze mi tu u Ciebie. Dlaczego? Bo w powietrzu gęsto jest od emocji.

    kate:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Się robi ciekawie... chcę więcej.
    A gasząc silnik, czyli wyjmując kluczyki to nie stanie samochód?
    P.S. Nie jestem zmotoryzowana (mam braki jeśli chodzi o sam., rower, rolki, czy hulajnogę), więc się pytam?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danusia, mi się zdarzyło na początku moich doświadczeń z prowadzeniem samochodu, że zgasł mi nagle (tak jakoś się zdarzyło, sama nie wiem czemu) silnik przy około 10/km na godzinę...to nie było przyjemne. Jeżeli nagle zgasłby silnik przy, dajmy na to 50km na godzinę to nie chcę sobie tego nawet wyobrażać. Nigdy nie byłam dobra z fizyki ale niestety te prawa Newtona się sprawdzają;) Na biegach jak hamujesz to silnik szlag może i trafi. Skrzynię biegów też. Ale Ty masz szansę przeżyć, bo wyhamuje powoli...:)

      Usuń
    2. Danusiu lepiej nie próbować :)

      Usuń
  5. Bardzo miło się czyta, aż nie chce mi się wracać do obowiązków ! Czekam na dalszy ciąg i pozdrawiam ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakby to powiedzieć panie Piotrze. Tu już dochodzi do emocji w emocjach, napięciu pod napięciem - niedługo czytelnicy zaczną kopać...:) Co z tą Danuśką? :)Nadal temat żyje - nie żyje... hm... :) A do Danusi , tej z komentarza wyżej - uno jak zgaśnie w trakcie jazdy to zwalnia. Normalne samochody - nie wiem ..:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie co z Danuśką oto jest pytanie... myślę, że nawet Pan Bóg nie wie co z nią :)

      Usuń
  7. nie mogę się doczekać na dalszy ciąg.. Pozdrawiam Olga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się, ale mam tyle pracy i dodatakowego pisania, ale sprężę się, obiecuje :)

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Tłum piszczących fanek, wywijających stanikami nad głowami. Niczym na koncercie The Beatles.

      Usuń
    2. Dołączam się do tłumu. Piszczeć nie będę bo mnie coś chrypka złapała, ale stanikiem mogę wywijać.

      Usuń
    3. haha szalone :):):) Ale w nagrodę już tworzę nowy odcinek :)

      Usuń
  9. Ja stankiem wywijała nie będę, bo nie noszę ;) Mogłabym koszulką, ale aż taką ekshibicjonistką to nie jestem. Za to mogę się pokrzyczeć, jak na koncercie Roxette.
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń