piątek, 13 stycznia 2012

Kalejdoskop (2)

Z daleka usłyszał bijące dzwony parafialnego kościoła, do którego chodził z rodzicami co niedzielę. Fascynowała go ta atmosfera tajemnicy. Mógłby godzinami wpatrywać się w obrazy i freski, zamęczając matkę i ojca pytaniami o biblijne historie. Podniósł się z ziemi. Spojrzał w stronę wieży kościelnej. Westchnął głęboko jakby chciał zmieścić w płucach całą tę atmosferę spokoju. Nagle, jakby rażony piorunem, zdał sobie sprawę, że dzwony biją smutno, jakby żałobnie. Instynktownie obrócił się w stronę swojego domu. Jego kochana wioska skąpana w słońcu wyglądała cudownie. Nigdy nie zapomni tego widoku, tu jest jego mała, kochana ojczyzna. Jednak coś mąciło ten błogi widok. Słup czarnego dymu unosił się dokładnie nad miejscem gdzie stoi ich dom. Serce zaczęło w nim walić jak młotem. Chciał biec, ale jakaś nie znana mu siła, wryła go głęboko w ziemię. Choć bardzo chciał, nie mógł uwierzyć w to, co jego oczy wysyłały rozumowi. Nagle, jakby oszalały, wyrwał się nieznanej sile i zaczął biec. Po jego twarzy spływały łzy, wiatr rozwiewał jego blond czuprynę i pękało mu serce, już sam nie wiedział czy z wysiłku czy strachu. Pędził jak szalony, nic nie mogło go zatrzymać.Coraz wyraźniej słyszał wycie syren.
Kiedy dotarł na skraj wioski, drogę zagrodziła mu kobieta w średnim wieku. Znał ją, tutaj wszyscy się znają.
- Tomek, nie idź tam!
- Proszę Pani, co się stało?
Nie czekając na odpowiedź chciał ją wyminąć. Lecz jej młode, silne ramiona zatrzymały go.
-Nie możesz tam iść! Słyszysz?!
Tym razem po jej twarzy przebiegł dreszcz emocji i rozpłakała się na dobre tuląc Tomka do siebie. Poczuł ten znany zapach mleka i oliwy, znany zapach miłości, której na imię mama. Chciał się wyrwać, szarpał się... Z jego gardła nagle wyrwał się krzyk rozpaczy:
- Mamo!!!! Tato!!!!
Pękł. Schował się w ramionach kobiety i płakał. Zrozumiał, że stało się najgorsze. Podjął jeszcze jedną desperacką próbę ucieczki, ale i tym razem nie udaną. Szlochał i powtarzał jak opętany: mamo, tato, mamusiu... Trudno mu było oszacować jak długo trwał w ramionach sąsiadki, a kiedy ta zwolniła uścisk w końcu udało mu się uwolnić. Niczego nie mógł być pewien. Może to tylko spłonął ich dom, może rodzice czekają na niego i umierają ze strachu. Biegł. Jeszcze tylko ta ulica... Zatrzymał się. Jego oczom ukazał się ich dom otoczony taśmą policyjną, mnóstwo gapiów, policjantów i trzy wozy strażackie. Z domu buchał czarny dym, jedna ze ścian zawaliła się do środka, wciąż widział płomienie i strażaków walczących z żywiołem. Nagle poczuł na ramieniu silny uścisk dłoni i znajomy głos:
- Tomek! Jezus Maryja! Tomek! Ty żyjesz!





14 komentarzy:

  1. mialam wlasnie isc spac ale zarknelam ... no i przeczytalam ... i co dalej??? jak tu teraz isc spac??? ech nie wolno tak zostawiac czytelnika! a swoja droga - niezly poczatek jak na piatek 13tego!
    czekam z niecierpliwoscia na ciag dalszy!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi miło, postaram się jeszcze dzisiaj o ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj:) Całkiem ciekawie się zapowiada. Będę podczytywać :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    P.s. Czy Wy z Klepsydrą się zmówiliście, żeby przerywać w takich momentach?! Serca nie macie... :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo my takie wredne szuje jesteśmy :)

      Usuń
    2. to najwyższy czas się poprawić...w końcu nadchodzi koniec świata...;)

      Usuń
  4. Będzie mi bardzo miło, jeśli będę mógł gościć :)
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam. Kajdanki na Onecie rozłożyły mnie na łopatki, tutaj natomiast zaczyna być interesująco....Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No, no, no... Nieźle się zaczyna... nieźle.

    kate:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby się też nieźle skończyło :):):)
      Serdeczności :)

      Usuń
    2. Z pewnością skończy się nieźle! Wierzę w Twoje możliwości:)

      kate:)

      Usuń
    3. ja jakby mniej, ale dziękuję :):):)

      Usuń
  7. Witaj
    Początek tygodnia, piękny zimowy dzień, a ja...miast odpoczywać od pracy (dziś wolny zasłużenie dzień ), to czytam ...popijam kawkę i przewracam następną kartkę Twojego opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj a ja myślałem naiwnie, że można tu odpocząć...:) ale miło, że jesteś :)

    OdpowiedzUsuń