sobota, 14 stycznia 2012

Kalejdoskop (3)

Kiedy się obrócił zobaczył zwęgloną twarz ojca, która wprowadziła go w stan przerażenia. Obudził się zlany zimnym potem, ciężko oddychał, dałby sobie głowę uciąć, że wciąż czuje swąd spalonego domu. Pomimo minionych dni i lat nie mógł się pogodzić ze stratą ukochanych rodziców i swojego małego świata, jakim był ich pełen miłości dom. Ten sen, tak przerażający i realistyczny, prześladował go jakiś czas. Rodzina zastępcza, w której się znalazł po tragedii, próbowała jak tylko potrafiła, zrekompensować mu stratę. Tomek miał wszystko czego potrzebował, i nie chodzi tylko o przedmioty, które dla dziecka mogły mieć wartość, ale przede wszystkim otrzymał miłość, troskę i opiekę. Czas goi rany. Niestety dzisiejsza noc pokazała, że to nie do końca prawda. Nie mógł znieść na jawie wspomnienia zwęglonej twarzy ojca. Spojrzał na zegarek. Znowu ta sama godzina. Napawała go przerażeniem i pomimo swoich trzydziestu lat zwyczajnie w świecie się bał. Ale czego? Ojca, którego tak kochał? Obecności matki, która była dla niego wszystkim? Przezwyciężając strach wziął prysznic. Woda spływająca po jego ciele przynosiła mu ulgę, jakby obmywała go z płomieni które widział jako dziecko. Postanowił, że dzisiaj odwiedzi grób rodziców, nie był już tam tak dawno. Sam przed sobą usprawiedliwiał się, że teraz, gdy się usamodzielnił, ma świetne wykształcenie i dobrą pracę, nie miał czasu jechać do wioski oddalonej o trzysta kilometrów tylko po to, żeby zapalić znicz i powspominać. Zresztą zawsze te wspomnienia budziły w nim lęk i już jako dziecko bronił się rękami i nogami przed tym cmentarzem i dwiema smutnymi mogiłami. Nagle na plecach poczuł ostry strumień zimnej wody wyrywający go z rozmyślań. Skończyła się ciepła woda w bojlerze. Zapach świeżej kawy pobudził go do działania. Ponieważ już świtało i pora była odpowiednia, zadzwonił do pracy. Nagrał się na automatycznej informując swoich pracowników, że dzisiaj nie przyjdzie do pracy. Firma dobrze się rozwijała, panowała w niej rodzinna atmosfera, pracownicy byli świetnymi fachowcami i jego przyjaciółmi, więc spokojnie mógł sobie na to pozwolić. Spakował torbę, dosłanie kilka najpotrzebniejszych rzeczy i ruszył w drogę. Po kilku kilometrach musiał się jednak wrócić. Maił obsesje na punkcie zakręcania głównych zaworów gazu i wody w domu, nie tylko wtedy gdy miało go nie być kilka dni, ale nawet gdy wychodził do pracy. Czy można było się mu dziwić? Jego rodzinny dom i rodzice spłonęli pod gruzami właśnie z powodu wybuchu gazu. W końcu targany skrajnymi emocjami i jakimś dziwnym poczuciem niepokoju jechał do miejsca, gdzie życie odbyło tragiczne przedstawienie pt. początek strachu. Droga szybkiego ruchu po której jechał wydawała mu się jakaś złowroga, jakby wyjęta z horroru. Podnosząca się z niej delikatna mgła potęgowała to wrażenie. Wczesna pora dnia i jeszcze wcześniejsza pobudka w postaci zmęczenia dawały mu się we znaki. Jeszcze kilka kilometrów i zatrzyma się na kawę, odetchnie. Znużenie jednak było coraz silniejsze. Zasnął. Może minął ułamek sekundy, gdy usłyszał klakson i zobaczył przed sobą ogromne światła ciężarówki i dwie uśmiechnięte twarze: mama i tata...
- O Chryste Panie! - zdążył wykrzyknąć.
...

12 komentarzy:

  1. Grasz emocjami. Lubię to. Nocny Marek? Witam w klubie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba u mnie wieje nudą... Napisałem część przed północą, ale w głowie mnie tak gniotło, że musiałem wstać i dokończyć. Ale wiem, że to mierne... Postaram się, żeby jakoś się to rozkręciło, brakuje mi dialogów...
      Tak nocny Marek :):) oj my w tym klubie chyba już od dawna :):):)
      Dziękuję Ci, że czytasz te wypociny...

      Usuń
  2. Wieczny ból twórcy. Jeszcze się nie zdarzyło żeby któryś z moich postów mnie się podobał. Publikuję je z świadomością, że są niedoskonałe i niedokończone. Tak to już jest :) Wprowadzenie do akcji powieści zawsze jest nudnawe, bo musisz przedstawić realia w jakich występują postacie. Rozkręcisz to. A i tak gratuluję odwagi :) Kiedyś ktoś bardziej doświadczony ode mnie powiedział mi, że żeby zacząć pisać dla innych trzeba mieć odwagę obnażyć swoją duszę, a to jest bardzo trudne. Porównał to do wystąpienia w filmie pornograficznym :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem ekstrawertykiem, chyba taki mega z wybujałą wyobraźnią:) ale w filmie pornograficznym bym nie zagrał :) hahaha :):):) Dziękuję za dobre słowo :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam
    A mnie się podoba. Podobno trening czyni mistrza, więc im więcej treningu tym większa wprawa (podobno ;))
    Ja też jestem nocnym markiem, ale kiedy muszę iść do pracy ze względów czysto rozsądkowych, kładę się "wcześniej".
    Pozdrawiam
    Danusia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm to się cieszę niezmiernie, że się podoba, bo już miałem pokusę rezygnacji :) Ale nie spróbuje to jakoś wyprostować :)
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Eeee no..Nie poddawaj się. Trzeba być twardym, nie miętkim;))) Przepraszam ale musiałam Ci wjechać na ambicję, żeby Cię troszeczkę zmotywować ;)Mi też się spodobało i czekam na kontynuację:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. O rzesz orzeszku... Aż mi ciary przeleciały po plecach! Jeśli dalej będziesz zmierzał w tę stronę to ja to kupuję! W ciemno i bez zastanowienia.

    kate:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie w jaką stronę to wszystko zmierza? Ja napewno nie :)

      Usuń
  8. Czytania cd, znów przewracam kartkę ...

    OdpowiedzUsuń